Choć zwykło się je nazywać deskami, są dziś o wiele bardziej zaawansowanym sprzętem, niż prototypowe drewniane płozy. Wieloelementowe konstrukcje szczególnego traktowania wymagają, nie tylko w trakcie sezonu, ale także tuż przed jego rozpoczęciem i najlepiej po jego zakończeniu. Wraz z nadchodzącym urlopem pojawia się dylemat: „oddać do serwisu, czy zająć się tym samemu”? Kto okaże naszym nartom należytą troskę i jaki jest współczynnik ryzyka przy samodzielnej ich rewitalizacji? Serwis serwisowi nierówny, jednak wybierając doświadczonych specjalistów możemy zaoszczędzić sporo czasu i sprzątania.
Ktoś kto lubi manualne prace ze smarami, a przy tym cechuje go cierpliwość i precyzja będzie miał sporo frajdy z samodzielnej odnowy sprzętu.
W takim wypadku pozostaje i należy wyposażyć się w ostrzałkę, pilniki, żelazko, cyklinę (stalową i z plexiglasu), szczotkę, smar, pałeczki kofixowe i trochę miejsca, w którym nie będzie trzeba się martwić o zabrudzenie podłogi. Do wymienionych narzędzi można ewentualnie dodać kątnicę poziomą z pilnikiem do podcinanie krawędzi od spodu. Można też zdać się na fachowców i przyjechać z nartami do stacji narciarskiej. Szwajcaria Bałtowska oferuje serwis nart.
Co do sposobu umocowania nart przed serwisowaniem polecam zamocowanie ich na oparciach dwóch krzeseł. Oczywiście najlepszym sposobem na stabilne umocowanie nart jest umieszczenie ich w serwisowych imadełkach.
Jakim konkretnie zabiegom powinny być poddane twoje narty?
TAKIM:
Przygotowanie nart!
Najpierw przeprowadzamy inspekcję. Sprawdzamy, czy narty wymagają tylko smarowania i ostrzenia, czy też również wypełnień. Sprawdzamy również, czy nie posiadają pęknięć krawędzi, pęknięć całej narty, czy na przykład rozwarstwień.
Po inspekcji – jeśli nie zauważyliśmy poważnych uszkodzeń (gdyby jednak pojawiły się wyżej opisane dolegliwości – polecamy profesjonalny serwis). Przy założeniu, że narty są całe… zabieramy się za dokładne oczyszczenie ślizgu z brudu i starego smaru – istnieje na rynku kilka preparatów, które pomagają w wyczyszczeniu ślizgu np. Wax REMOVER. Robimy to delikatnie, na czystej szmatce przecierając ślizg.
Jeśli ślizg jest mocno podrapany możemy zastosować drobny papier wodny z dodatkiem wody i wyrównać delikatnie ślizg – nakładamy papier najlepiej na większy drewniany gładki klocek, żeby delikatnie równając robić to całą powierzchnią, a nie punktowo. Widoczne głębokie ubytki odtłuszczamy miejscowo na przykład benzyną ekstrakcyjną i kropla po kropli wypełniamy roztopioną pałeczką kofiksową. Najprostszą techniką wypełniania kofiksem jest przypalenie pałeczki zapalniczką i skapywanie do odtłuszczonych dziur. Na koniec wygładzamy zalaną powierzchnię ostrą cykliną stalową, albo na przykład raszplą.
Ok! Teraz możemy zabrać się za…
Ostrzenie krawędzi!
Jedną z podstawowych czynności przy serwisowaniu nart jest ostrzenie krawędzi, które tracą na ostrości (zaokrąglają się i zadzierają) podczas jazdy na twardej oblodzonej powierzchni.
Krawędzie ostrzy się pod różnymi kątami. Standardem jest kąt 88 stopni. Ten kąt uzyskiwany podczas ostrzenia krawędzi od strony bocznej narty.
Standardem ostrzenia krawędzi od spodu narty jest kąt podcięcia 0,5 stopnia – do zaostrzenia krawędzi w tym miejscu używamy kątnicy poziomej z zamontowanym w niej pilnikiem.
Ostrzenie – jeśli mamy kątnicę poziomą – zaczynamy od ostrzenia/podcinania krawędzi od spodu narty. Ustawiamy kąt w kątnicy i jedziemy! Przeciągamy kątnicą po całej długości krawędzi. Lepiej zacząć od tyłu narty, aby ładnie zakończyć na przodzie narty jeszcze za wygięciem przodu narty. Wszystko powinno odbywać się bez wkładania dużej siły. Jeśli nie mamy pewności, czy pilnik kątnicy zbiera materiał na całej długości krawędzi możemy przed ostrzeniem pomalować krawędź markerem. W ten sposób widzimy dokładnie w których miejscach ,, łapie ” nam pilnik.
Gdy już mamy pewność, że krawędź od spodu została naostrzona po całej długości możemy zabrać się za ostrzenie krawędzi od boku narty.
Z zaostrzeniem narty od strony bocznej na 90 stopni nie powinniśmy mieć większych problemów.
Natomiast gdy chcemy uzyskać 88 stopni możemy spotkać się z sytuacją, gdy pilnik ostrzałki nie ,,bierze” stalowej krawędzi. W tym momencie przyda się pazur/zdzierak do boku narty (sidewall’a).
,,Zdzierakiem” zdzieramy nadmiar boku narty i bardziej odsłaniamy krawędź. Jest to w miarę łatwa czynność. Później wszystko powinno pójść gładko. Oczywiście zaczynamy od pilników bardziej szorstkich, kończąc na pilnikach drobniejszych albo ewentualnie na pilnikach diamentowych. Tak jak przy ostrzeniu poprzedniej płaszczyzny możemy pomagać sobie markerem.
Po zakończeniu całego ostrzenia możemy:
delikatnie stępić (,,gumą tępiąca”) przody i tyły nart na odcinku ok. 10 cm. od dziobu narty, ma to za zadanie zmniejszenia agresywności narty i łapania krawędzi zbyt szybko bardzo delikatnie – samym pilnikiem – przejechać po całej długości krawędzi, aby zebrać tak zwany ,,wiór”. Najlepiej zrobić to dokładnie i jeden raz na samym szczycie krawędzi oczyścić spód narty z wszelkich opiłków metalu i innych brudów
Smarowanie nart!
Po odpowiednim naostrzeniu i przygotowaniu ślizgu zaczynamy smarowanie !
Smar (zykle jednokolorowa kostka wosku z dodatkami poślizgowymi) – smar powinien być dobrany do temperatury śniegu. Gdy już dobierzemy odpowiedni smar zabieramy się za nakładanie smaru na ślizgi nart.
Możemy intensywnie wcierać na sucho smar w nartę, albo roztapiać go na powierzchni żelazka i skapywać na narty.
Temperatura żelazka powinna być taka jaką sugeruje producent smaru. Jeśli nie mamy w żelazku dokładnej regulacji temperatury, ustawiamy je tak aby smar się topił, ale nie dymił. Wtedy wszystko powinno być w porządku.
Podczas rozsmarowywania żelazkiem smaru musimy pamiętać, aby nie przegrzać powierzchni ślizgu. Może to doprowadzić do poważnych uszkodzeń.
Gdy już dokładnie rozprowadzimy smar czekamy, aż wszytko wystygnie, aż narty pochłoną maksymalną możliwą ilość smaru. (Wystygnie, czyli osiągnie temperaturę pokojową).
Po ostygnięciu smaru możemy zacząć zbieranie. Zacznijmy od ostrożnego zebrania smaru z krawędzi. Później skupmy się na całkowitym zebraniu smaru z powierzchni ślizgu najlepiej zaczynając od przodu narty i kończąc na ich tyłach.
Gdy już wszytko zcyklinujemy, zabieramy się za szczotkowanie – również najlepiej w tym samym kierunku. Każde szczorkowanie dobrze jest zakończyć szczotką z końskiego włosia aby usunąć ładunki elektrostatyczne, które powodują przyleganie do narty wszelkich nawet najmniejszych brudów.
Regulacja wiązań
Na koniec pozostaje jeszcze jedna nie mniej istotna kwestia – Regulacja wiązań. Pomoże ona zminimalizować ryzyko wystąpienia kontuzji podczas upadków.
Podczas jazdy wiązania muszą dobrze trzymać but, a w razie upadku wypiąć but z narty. Dla naszego bezpieczeństwa i komfortu jazdy kluczowa jest tu siła wypięcia. Do jej obliczenia narciarze często korzystają z opracowanego pod tym kątem kalkulatora (który można znaleźć w internecie), jednak z uwagi na nie wysoką dokładność, sposób ten nie jest optymalnym rozwiązaniem (z uwagi, iż każda sprężyna się wypracowywuje, a to oznacza, że wskazania na skali w wiązaniu mogą nie odpowiadać rzeczywistości). Zdając się na profesjonalny serwis możemy oczekiwać ustawienia wiązań na podstawie szeroko zakrojonej diagnostyki, podczas której uwzględniane są nie tylko główne parametry takie jak wiek, waga, długość skorupy i styl jazdy, ale też różnice wynikające ze sposobu eksploatacji poszczególnych elementów wiązania.
Diagnostyka taka przeprowadzana jest na drogich maszynach, które zawsze mają aktualny przegląd techniczny oraz dają wydruk po zakończeniu operacji.
A co z nowymi nartami?
Wbrew pozorom świeżo zakupione narty nie są w stu procentach gotowe do jazdy. Nowe narty powinny być zaostrzone na 88 i 0,5 stopnia od spodu. Prawie wszystkie nie są tak naostrzone, kąty są różne. Ostrość nart również bywa różna. Co do nasmarowania nowych nart możemy się nawet nie łudzić, że mają na sobie dobry smar zapewniający super poślizg. Nie mają ! Nawet narty za 4000zł tego nie mają. Nowa narta ma na sobie tylko preparat zapobiegający wysuszeniu i utlenieniu się ślizgu.
Nowy sprzęt dobrze jest przeserwisować w serwisie. Ustawić kąty i je gdzieś zapisać albo zapamiętać oraz dobrze przesmarować ślizg.
I nie należy się obawiać, że nowe narty gdy oddamy je do serwisu zostaną pozbawione dużej ilości ślizgu bądź krawędzi. Tak się nie stanie. Im narta jest w lepszym stanie tym delikatniej jest traktowana.
Oprócz serwisu maszynowego zostaje nam oczywiście ręczny tuning sprzętu o, którym wspominałem wyżej! Jest to optymalny zabieg przygotowujący sprzęt do sezonu!
Miłej jazdy !!
Beniamin Grzejdak
Serwis nart i desek oferuje stacja narciarska Szwajcaria Bałtowska. Zapraszamy!
<<<Tutaj znajdziesz cennik i informacje o sprzęcie dostępnym w wypożyczalni>>>